12 648-56-37 ssp3@poczta.onet.pl

Zielona szkoła

Zielona szkoła
1
czerwca

Niczym weterani, a może łowcy przygód, zajechaliśmy autokarem nocą z 24 na 25 maja przed szkołę po najdłuższej od 14 lat wycieczce. Ponad 200 godzin razem!.. To próba wzajemnych relacji, wytrzymałości i wierności zasadom życia w grupie. Taki jest sens „zielonych szkół”. Jeśli ktoś o tym nie wie, niech dowie się, że wszelkie atrakcje są jedynie otoczką do powyższego założenia, które kształci społecznie, jak mało które wyzwanie.

A było tak. 16 maja wyjechaliśmy z Krakowa przed 8 rano pociągiem Pendolino, który spełnił nasze oczekiwania co do szybkości i komfortu, lecz zawiódł brakiem gościnności dla naszych przepastnych walizek. Ten dzień był pechowy. Gdańsk powitał nas strugami deszczu, przed którymi nie bronił żaden parasol. Zwiedziliśmy jedynie Centrum Solidarności i kościół św. Brygidy. Wobec nawałnicy zaniechaliśmy zwiedzania Starówki i autokarem dojechaliśmy ok. 19-tej do pensjonatu Tawerna w Stegnie. Właścicielka, pani Henryka Szymańska dbała o nas z matczyną troską przez następne cztery dni, kiedy zajęliśmy się próbami do Gali (tańcem, śpiewem, skeczami, nagraniami, pisaniem tekstów itp.), przeplatanymi korzystaniem z uroków plażowania, spacerów wzdłuż brzegu morza, podziwiania zachodów słońca, gier i zabaw, które wzmagają energię w obliczu bezmiaru piasku i (lodowatej) wody. Szczególne wrażenie wzbudziło zwiedzanie obozu hitlerowskiego w Stutthof, pełne refleksji i mądrego wzruszenia. W sobotę rano wyruszyliśmy na Litwę pod opieką pana Tomasza Kuligowskiego, niezwykłego pilota i przewodnika, który roztoczył nad nami opiekę, aurę kompetencji, humoru i poczucia bezpieczeństwa. Przy współudziale lokalnej pani przewodnik – Julii, pokazał nam Kowno, Wilno, Troki i Druskienniki. Każdy zapewne zapamiętał z tego intensywnego pobytu na Litwie coś innego: Ostrą Bramę, wileńską urokliwą Starówkę z kafejkami przypominającymi krakowski Kazimierz, fragmenty nabożeństw w cerkwi lub kościele grekokatolickim, Górę Trzech Krzyży, klasztor oo. Bazylianów z celą Konrada, Muzeum Adama Mickiewicza z pełną humoru gawędą jego kustosza Rimantasa Salny, katedrę, kościoły: św. Anny oraz Piotra i Pawła, cmentarz na Rossie z grobem kryjącym serce marszałka Piłsudskiego i jego matki.. Troki zafascynowały średniowiecznym zamkiem i elementami kultury karaimskiej ( kolorowe chaty, gliniane dzwonki, lniane i wiklinowe cacka). Odbyliśmy krótki rejs statkiem, degustując regionalną kuchnię. Tu i w wileńskich restauracjach zakosztowaliśmy solianki, blinów, kibinów i cepelinów. Młodzież wykazała większą zachowawczość od starszyzny, co objawiło się samodzielną konsumpcją miejscowej… pizzy. Ostatni dzień na Litwie pozwolił na relaks w rozległym parku linowym w uzdrowiskowych Druskiennikach, romantycznie usytuowanych nad Niemnem.
Wreszcie można było skonfrontować, czy rzeczywiście bursztynowy jest świerzop, a gryka jak śnieg biała, czy panieńskim rumieńcem dzięcielina pała?

Tyle faktów. Między słowami leżą happeningi wprawiające w rozbawienie gości hotelu Green, piaskowe bitwy, emocjonujące nocne turnieje ulubionych gier, zaskakujące, nowe przyjaźnie i długie rozmowy, które czasem kończyły się o świcie. Było nieźle. Wróciliśmy zdrowi i pełni przeświadczenia o udanej wspólnej przygodzie. Jak dobrze wyspać się potem w najwygodniejszym na świecie własnym łóżku!!! Choćby po to należy wyjechać…