12 648-56-37 ssp3@poczta.onet.pl

Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz… Gala 2016.

Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz… Gala 2016.
28
czerwca

Gala 2016 za nami.  W czwartek  23 czerwca wieczorem Teatr Ludowy pomimo upału pękał w szwach. Część rewiowo – kabaretowa połączona z pożegnaniem III klasy Gimnazjum (“Panopticum a la Madame Chaillot”), dwa spektakle teatralne (“Pół żartem pół serio” oraz “Antygona” Anouilha), pokaz tańców (“Muzyka w obrazach”), film  krótkometrażowy o 3-klasistach kończących wczesny etap swej edukacji – zgromadziły całe pielgrzymki wiernych “Społecznej Trójce”.

Pożegnanie z Uczniami ostatniej klasy Gimnazjum odbyło się, jak zwykle, przez wspólne przeżywanie dokonań artystycznych. Nim padły słowa Wychowawczyni – pani Anny Hedemann skierowane do odchodzących podopiecznych: “Już czas”, które przypieczętowały rozstanie, każdy zaistniał aktorsko, wokalnie, instrumentalnie lub tanecznie. Akt Żenujący, Nawiązujący, Dramatyzujący i Wzruszający przeprowadziły widzów przez cztery „kanały” telewizyjne prezentujące parodię tandety, kult rocka, satyryczną refleksję nad Polską oraz nasze tu i teraz: rzeczywistość szkolną tyleż straszną, co śmieszną. Lekką muzę: “Ona czuje we mnie piniądz”, “Piosenkę o błędach”, “Dziś prawdziwych prymusów już nie ma” (brawurowe wykonanie Nauczycieli), “Daddy cool”, skecz “Rekrutacja”, “Obłuda”, “Wywiad z Ministrą” i wiele innych – zdominował klimat nostalgii: polonez Ogińskiego, tango – walc “Ja to mam szczęście” w  porywającej interpretacji naszej absolwentki Hani Grabiec,  “Trudno tak” – piosenka i taniec wychowawczyni i jej odchodzących uczniów, postać Stańczyka, odpływający Titanic, replika “Polskiej głupoty” z kabaretu Olgi Lipińskiej (klasa II !), zespół rockowy (Ksiądz Darek jak zwykle z gitarą!), wzbogacony o skrzypce (pani Małgorzata Skrzypek), fragment “Wyzwolenia” S. Wyspiańskiego i poezji K. K. Baczyńskiego itd… W Panopticum Figur Gumowo – Stalowych zaistniały emocje, przeszkody i więzi. A jak na groteskę przystało, potoczność skonfrontowała się z patosem, prześmiewczość ze wzruszeniem.

By dać im wyraz przytoczmy kilka tekstów:

Dziś prawdziwych prymusów już nie ma

Dziś prawdziwych prymusów już nie ma
Bo nie warto już być, raczej mieć
Pełna miska i gadżet i ściema
Zamiast weny, idei i łez.
Pełna miska i gadżet i ściema
Zamiast weny, idei i łez…

Ref.:
Dawne życie poszło precz
Smartfon, laptop dobra rzecz
Tylko czegoś, tylko czegoś, tylko ciebie, tylko ciebie żal…

Dziś szaleństwo Ikarów wygasa
PZU da polisę na wzlot
Zamiast skrzydeł rozsądek i kasa
Biznesplan i profesja tip top
Zamiast skrzydeł rozsądek i kasa
Biznesplan i profesja tip top

Ref.:
Dawne życie poszło precz
Smartfon, laptop dobra rzecz
Tylko czegoś, tylko czegoś, tylko ciebie, tylko ciebie żal

Hotel Kalifornia

Tyle lat się spędziło/ od świtu aż po zmrok
Całe dni, lata, zimy się snuły / czasem niezły był szoł
Zakuwać nam kazali/ a dla nas wiosna we mgle
Taki łatwy czas, że aż straszny/ gdzieś sukces, ale gdzie?

Gdy piłki nam zabierali, to jakby życia kęs
I ścieżki w mroku , a kres w oddali/ , że czasem płakać się chce
Umacniali nam ducha i ciało, może naiwne to?
Śmieszne udręki, śmiałe marzenia, horyzont – mleczne szkło.

Ref.
Każdy ma swój „ Hotel Kalifornia”,
gdzie gitarzysta gra,
gdzie słońce piękne tak.
A zatem gdy w „Hotelu Kalifornia’ ukryty marzeń sens
I tylko, gdzie to jest?

Mówiło się: „lubię polski’, trochę z przekory, ot
A przecież coś nas z tego ochroni, gdy nas oszuka zło
Mówiło się „lubię szkołę’”, ażeby zakpić tak
A może kiedyś to będzie tarcza; ze wstydu słów dziś brak…

Przyjaźniliśmy się od niechcenia, lecz nie po życia kres
A po niedbałym „do widzenia”, poszukaj słowa „cześć”
„Wierny” nie znaczy „miły, pomocny”; dziś poczuj słów tych smak
Daj zabrzmieć więc gitarom i orłom wznieść się w dal.

Trudno tak

Trudno tak razem być nam ze sobą
Bez ciebie nie jest lżej…

Zegary odmierzają wasze tu i teraz
W sercu wzmagam chłód, by zachować spokój
Zapach czarnej kawy
Jak Proust „magdalenkę”
Ogarniam czułą myślą
Jednak źle mi jakoś

Już wybrzmiały dzwonki
Znajome podwórko
Wąskie korytarze
Ranki niezliczone
Gdy sił mi brak śnię
O słodkim dzieciństwie
I latach tutaj spędzonych

Trudno tak razem być nam ze sobą
Czy bez was będzie lżej?
Lecz trzeba nam, trzeba dbać o tę przyjaźń
Nie wolno stracić sił
Wam nie wolno stracić sił

W twoim śnie jestem wiedźmą z czerwonym ołówkiem
Twa złość niczym ogień rozpala moje serce
I bezsenne noce, niedopita kawa
Wspomnienia młodości
Z waszym łączą się śmiechem

Już wybrzmiałe dzwonki
Znajome podwórko
Wąskie korytarze
Ranki niezliczone
Gdy sił mi brak śnię
O słodkim dzieciństwie
I latach tutaj spędzonych

Ref: Trudno tak…

Testament mój pewnej polonistki

Żyłam z wami, cierpiałam i płakałam z Wami
Żadne z was mi nie było nigdy obojętne,
A że polski to jakby potyczka z duchami
Hen pójdziecie, zostaną moje myśli smętne.

Nie dowiecie się nigdy, co o was myślałam
Sprowadzając z obłoków wieszczów i herosów
Trochę jednak wam może poezji zadałam
Co odezwie się kiedyś na wasz własny sposób.

Co do mnie, ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać mój przedmiot niemodny.
Znać, że pełniłam tutaj jakąś dziwną służbę
Nie dla sławy, kariery, oklasków, wygody.

Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I niech żyją szlachetnie, mądrze i uczciwie
A kiedy trzeba honor ratują w zawiei
Bo i szańce się czasem sypią jak igliwie.

Czy zjadacze z was chleba czy może anioły
Tego nikt dzisiaj nie wie i to się okaże
Jednak siła fatalna starej dobrej szkoły
Niech nad wami roztoczy archanielskie straże.

Manifest przy zaścielanym łóżku

Jaka czeka cię przyszłość?
Jaki los? Jaka karma?
Luksus, przepych, salony czy tandeta i jarmark?
Więc ruszajmy, ruszajmy, obejrzyjmy się czasem….
Słońce złote zachodzi nad falami tymczasem…
Rzadkie w życiu są chwile , kiedy człowiek przystaje,
Kiedy czuje, że żyje, kocha, cierpi, w kość daje …
W tę czerwcową, czarowną noc weź w ręce
Siebie, świat, innych ludzi i ogarnij ich sercem.
A na drogę bierzemy okruch chleba, łyk wody
Dla dobrego wspomnienia i na koniec przygody.
Niech każdemu los dobry podaruje wygraną.
Nie mówimy ci: „żegnaj”, lecz mówimy: „dobranoc!”

Absolutores dicint

KALI: Szanowni Państwo, teraz chcielibyśmy trochę żartem, a trochę poważnie podziękować osobom, które towarzyszyły nam przez te ostatnie 9 lat. Były z nami, kiedy odnosiliśmy sukcesy oraz gdy doświadczaliśmy porażek.
WEARA: W życiu każdego przychodzi taki moment, kiedy trzeba się pożegnać, kiedy znikają podziały i uświadamiamy sobie co nas łączy.
PROFESOR: Do dziś pamiętamy nasze pierwsze kroki w małym budynku pod opieką pani Siemianowskiej.
OLA: Nauczyła nas pisać, czytać, liczyć.
OSKAR: Dzięki Pani nie jesteśmy analfabetami.
OLA: A wybitne poczucie rytmu, które zaprezentowaliśmy na deskach tej sceny, zawdzięczmy Pani Pierzchale i Pani Kwiatkowskiej.
INKA: Większość z nas zakończyła swoją drogę przez świat teatru, pod przewodnictwem Pana Cirina, po pierwszych trzech latach, jednak jego nauki zostały z nami do dziś i dzięki nim bez wstydu stoimy przed państwem.
KUBA: W czwartym roku naszej edukacji pod swoje skrzydła wzięła nas Pani Hedemann, która włożyła wiele starań w nasze wychowanie.
PRUCIA: O naszą erudycję i elokwencję w posługiwaniu się naszym ojczystym językiem zadbała Pani Bobińska.
OSKAR: A Pan Rojewski nauczył nas strzelać na pobliskiej strzelnicy… I testach.
INEZ: Zawsze byliśmy otwarci na świat, chcieliśmy dużo podróżować. Drzwi do tego otworzyły nam Pani Moskwa i Pani Panuś, które wprowadziły nas w tajniki języka angielskiego.
DANIEL: Kapitanami naszego tonącego statku stały się następnie Pani Nadstawek i Pani Srebnicka.
KUBA: Szprechać nauczyła nas pani Sokołowska.
KALI: Pomimo początkowych ekscesów z piłkami, udało nam się znaleźć wspólny język z Panią Maliną, jak się okazało był to niemiecki.
AREK: Chociaż nigdy nie nauczymy się rozróżniać rozwielitki od szympansa, to Pani Siwiak przekazała nam tajemną wiedzę celnych ripost.
KONRAD: W każdym bądź razie stworzyliśmy własną historię pod wodzą Pana Książka. Piłsudski został księdzem i dowiedzieliśmy się, że teokracja to demokracja z t na początku.
KACPER: Na wf-ie robiliśmy skręty… i skłony.
KONRAD: po całym wysiłku jaki wkładaliśmy w lekcje z Panią Pasieczną, ratowała nas Pani Marta z nielegalnymi drożdżówkami i Pani Stasia z obiadkami.
SEBA: Gdyby nie ksiądz nie bylibyśmy takimi aniołkami.
HARI: czasami na lekcji pani Straczyńskiej był kwas, ale nauczyliśmy się zasad i poczuliśmy do nich chemię.
WAWRZYN: To Mistrz pozwolił nam pojąć siły władające światem i nawrócił nas na jasną stronę mocy.
KALI: I chociaż jesteśmy przeciętnie rozwiniętymi pantofelkami w stadium gada…
EMILKA: To zawsze mogliśmy liczyć na Pana Niedźwiedzia.
MACIEK: Mówi się, że szkoła nie przygotowuje do życia, jednak dzięki merytorycznemu nadzorowi Pani Domalik czujemy się przygotowani do podjęcia wyzwania. Nie tylko dzięki lekcjom polskiego. Przede wszystkim dzięki wyjściom do teatru, wprowadzeniu w świat etyki i licznym dyskusjom podczas zajęć zaczęliśmy dostrzegać problematykę świata.