Piętrowy, komfortowy autokar odjechał sprzed szkoły w niedzielę 21 maja o godz. 18.30. Niektórym noc upłynęła na śnie, jednak zawsze w takiej sytuacji własne nogi stają się wrogim elementem tożsamości. Za ciemnymi oknami Czechy, Austria i… wita nas lazurowy włoski poranek pachnący aromatem kawy. Nasz ulubieniec – pan Pilot wciąż jakby nieobecny
Stateczkiem przedostajemy się do Wenecji. Bardzo zapadnie nam w pamięć urokliwa pani przewodnik – Włoszka Kiara , mówiąca nienaganną polszczyzną. Podziwiamy Plac św. Marka, Bazylikę, Pałac Dożów, Most Rialto i wiele urokliwych uliczek. Kuszą galeryjki i sklepiki ze szkłem, biżuterią i… maskami oczywiście. Choć wszystkie przypominają karnawał, niektóre są oryginalnie chińskie. Czas wolny spędzamy na pierwszej degustacji włoskich przysmaków: pizzy i lodów. Żegnamy Wenecję i autokar wiezie nas na adriatyckie wybrzeże do Cesenatico. I tu znowu miłe zaskoczenie. Niezwykle sympatyczna obsługa Hotelu Rafaello perfekcyjnie przydziela pokoje i zaprasza na obfitą i pyszną kolację. Tak będą od tej pory wyglądały wszystkie nasze posiłki. Specjały włoskiej kuchni, ciasta, owoce, sałatki, makarony, soki… Wieczorem witamy się z morzem.
Miło spędzamy noc w przytulnych pokojach. Każdy ma balkon, telewizor, a nade wszystko wygodne łóżka. Gorzej z Internetem. Ten dostępny tylko w hallu.
Następnego dnia czeka nas kolejna wycieczka. Tym razem Rawenna słynąca nie tylko ze średniowiecznych budowli, ale głównie z niezwykłych mozaikowych kompozycji zdobiących ściany, podłogi i sufity świątyń. Towarzyszy nam niezmiennie piękna pogoda. Jedziemy do Republiki San Marino. Autokar pnie się coraz wyżej, by osiągnąć wzgórze Monte Titano. Zaskakuje kameralność tego maleńkiego kraju. Gąszcz sklepików, kafejek i piękne widoki na rozległe równiny u stóp wzniesienia.
Kolejny dzień spędzamy na plaży. Ale czas mija nie tylko na morskich i słonecznych kąpielach. Ze skrzętnie spakowanych przez panią Hedemann pudeł wydobywamy kostiumy. Trzecioklasiści wykonują jedenaście tańców etnicznych, wprawiając w sympatyczne zdumienie plażowiczów. Powstaje teledysk do Gali. Do wieczora chwile płyną nieco zwolnionym rytmem. Jedni grają w piłkę, inni spacerują, wciąż najbardziej kusi ciepłe i łagodne morze, które niczym jedwab koi rozgrzaną słońcem skórę.
Nadchodzi ostatni włoski dzień. Większość spędza go na atrakcjach Mirabilandii. Niektórzy stracą głos, dając wyraz swym nieziemskim emocjom. Wirowanie i spadanie, wirowanie i spadanie… Na fali i po kole. Jak mało trzeba do szczęścia…Trzecioklasiści zostają na miejscu, by leniwym spacerem przebyć urokliwe portowe miasteczko, jakim okazuje się centrum Cesenatico. Powstaje jedno z ostatnich klasowych zdjęć na okazałym, wchodzącym daleko w morze molo.
Wieczorem żegnamy się z Italią… pizzą oczywiście. Nasz piętrowy autokar mknie do Polski. Jeszcze jakieś zakupy w sklepie przy autostradzie. Wszak jutro Dzień Matki. Tak jak na szkolnym korytarzu podczas przerw, spotykamy się nocą na parkingach. Mijamy kolejne granice. Śniadanie jemy w Czechach. Przed szkołę przyjeżdżamy tuż po dwunastej w południe. Wszyscy zdrowi, opaleni, nawet nie widać zmęczenia podróżą. Tyle słonecznych dni i nieprzespanych nocy… Było cudnie!