12 648-56-37 ssp3@poczta.onet.pl

A było to tak.

A było to tak.
28
maja

Piętrowy, komfortowy autokar odjechał sprzed szkoły w niedzielę 21 maja o godz. 18.30.  Niektórym noc upłynęła na śnie,  jednak zawsze w takiej sytuacji własne nogi stają się wrogim elementem tożsamości.  Za ciemnymi oknami Czechy, Austria i…  wita nas lazurowy włoski poranek pachnący aromatem kawy.  Nasz ulubieniec – pan Pilot wciąż jakby nieobecny

Stateczkiem przedostajemy się do Wenecji. Bardzo zapadnie nam  w pamięć  urokliwa pani przewodnik –  Włoszka Kiara , mówiąca nienaganną polszczyzną. Podziwiamy Plac św. Marka, Bazylikę, Pałac Dożów, Most Rialto i wiele urokliwych uliczek.  Kuszą galeryjki i sklepiki ze szkłem, biżuterią i… maskami oczywiście.  Choć wszystkie przypominają karnawał, niektóre są oryginalnie chińskie. Czas wolny spędzamy na  pierwszej degustacji  włoskich  przysmaków: pizzy i lodów. Żegnamy Wenecję i autokar wiezie nas na adriatyckie wybrzeże  do Cesenatico.  I  tu znowu miłe zaskoczenie. Niezwykle sympatyczna obsługa Hotelu Rafaello perfekcyjnie przydziela pokoje i zaprasza na obfitą i pyszną kolację. Tak będą od tej pory wyglądały wszystkie nasze posiłki. Specjały włoskiej kuchni, ciasta, owoce, sałatki, makarony, soki… Wieczorem witamy się z morzem.

Miło  spędzamy noc w  przytulnych pokojach. Każdy ma balkon, telewizor, a nade wszystko wygodne łóżka. Gorzej z Internetem. Ten dostępny tylko w hallu.

Następnego dnia czeka nas kolejna wycieczka. Tym razem Rawenna słynąca  nie tylko ze średniowiecznych budowli, ale  głównie z niezwykłych mozaikowych kompozycji zdobiących ściany, podłogi i sufity świątyń.  Towarzyszy nam niezmiennie piękna pogoda. Jedziemy do Republiki San Marino. Autokar  pnie się coraz wyżej, by osiągnąć wzgórze Monte Titano. Zaskakuje kameralność tego maleńkiego kraju. Gąszcz sklepików, kafejek i piękne widoki na rozległe równiny u stóp wzniesienia.

Kolejny dzień spędzamy na plaży. Ale czas mija nie tylko na morskich  i słonecznych kąpielach. Ze skrzętnie spakowanych przez panią Hedemann pudeł wydobywamy kostiumy.  Trzecioklasiści  wykonują jedenaście tańców etnicznych, wprawiając w sympatyczne zdumienie  plażowiczów. Powstaje teledysk do Gali.  Do wieczora chwile płyną nieco zwolnionym rytmem. Jedni grają w piłkę, inni spacerują,  wciąż najbardziej kusi ciepłe i łagodne morze, które niczym jedwab koi rozgrzaną słońcem skórę.

Nadchodzi ostatni włoski dzień. Większość spędza go na atrakcjach Mirabilandii.  Niektórzy stracą głos, dając wyraz swym nieziemskim emocjom.  Wirowanie i spadanie, wirowanie i spadanie… Na fali i po kole. Jak mało trzeba do szczęścia…Trzecioklasiści zostają  na miejscu, by  leniwym spacerem przebyć urokliwe portowe miasteczko, jakim okazuje się centrum Cesenatico.  Powstaje jedno z ostatnich klasowych zdjęć na okazałym, wchodzącym daleko w morze molo.

Wieczorem żegnamy się z Italią… pizzą oczywiście.  Nasz piętrowy autokar mknie do Polski. Jeszcze  jakieś zakupy w sklepie przy autostradzie. Wszak jutro Dzień Matki.  Tak jak na szkolnym korytarzu podczas przerw, spotykamy się nocą na parkingach. Mijamy  kolejne granice. Śniadanie jemy w Czechach. Przed szkołę przyjeżdżamy  tuż po dwunastej w południe.  Wszyscy zdrowi, opaleni,  nawet nie  widać zmęczenia podróżą. Tyle słonecznych dni i nieprzespanych nocy… Było cudnie!